Od kiedy pamiętam obrabiam zdjęcia za pomocą słynnego Photoshopa. Uważam, że nie lepszego narzędzia do zaawansowanej obróbki graficznej. To narzędzie jest idealne w przypadku gdy edycji poddajemy niewielką ilość zdjęć np. na potrzeby okładki magazynu etc. W zeszłym roku wiele dobrego od znajomych fotografów o innym programie do edycji zdjęć również od Adobe, mowa o Lightroom’ie. Moje pierwsze wrażenie było negatywne dlatego dopiero po drugim podejściu zauważyłem jego zalety i cechy, którymi pokonuje starego dobrego Photoshopa. Oczywiście nie będę wymieniał bo nie o tym miał być post :) Powiem tylko tyle: Połączenie tych dwóch programów daje szybką, łatwą i profesjonalną pracę nad korekcją zdjęć na okładkę czy fotografii reportażowych z wesela.
Każdy, kto robi coś naprawdę długo, wpada w pewnego rodzaju szablon, nawyk i wykonuje pewne czynności automatycznie. Z jednej strony to dobrze, bo nabywa doświadczenie, pewną rękę i specjalizację w danej dziedzinie czy czynności. Ja od dłuższego czasu eksperymentowałem podczas obróbki zdjęć sprawdzając tym samym skuteczność narzędzi i technik usuwania niedoskonałości cery itd. Dziś wiem, że do wykonania pewnej korekty można użyć wielu technik, której użyję zależy ode mnie :) ale ok do meritum. Kilka dni temu przeszedłem swego rodzaju szkolenie z konkretnej techniki o pięknej nazwie Frequency Separation oraz Dodge and Burn. Dla jednych to prosta technika dla innych czarna magia. Dla mnie to nowy sposób, który pomoże mi głównie przy korekcji cery bez utraty jej struktury. Przykładowe zdjęcia obrobione tą techniką zamieszczę niebawem. Sami ocenicie czy efekty są warte zachodu.